Ucieczka to jedyne co mi zostało, ale jestem zbyt wielkim tchórzem żeby uciec. Dziwne co? Boję się ucieczki. Coś w głębi mnie boi się, że on znowu mnie pobije za zbyt mocne zamknięcie drzwi od samochodu.
Będzie dobrze nie bój się, zawsze dawałaś radę kiedy Michael coś ci robił. Brie znowu dała o sobie znać. Jednak muszę zrozumieć, że ona już nie istnieje i istnieć nie będzie. Jestem Jill! Nie Brie. Ona była słaba i młoda, niedoświadczona przez los.
Kłamiesz!
Zamknij się! Byłaś słaba bo ciągle uciekałaś. W tym momencie chciałabym być niewidoczna. Nie patrzyłam na nikogo innego jak w te niebieskie oczy. Jak zawsze pokerowa twarz, panie Tomlinson. Godne podziwu.
-Poznajcie wszyscy Jill- pierwszy odezwał się Liam.
-Ojej, jaka ona piękna!
Ja pier... Znam ten głosik. Odwróciłam się w stronę właścicielki tego głosiku i co?! Maryse? Obściskująca się z Harry'm?
-Maryse jestem- wstała i objęła mnie.- To Harry, Niall, Zayn, Louis a Liama już poznałaś- zaśmiała się.
-Miło mi- uśmiechnęłam się smutno.
Szczerze? Bałam się jak cholera. Ciekawe czy Maryse nadal jest prostytutką i jeszcze jedno... JAK ONI WSZYSCY ZNALEŹLI SIĘ W BOSTONIE?! No jak?!
-Siadaj. - Maryse popukała miejsce obok siebie.- No więc skąd jesteś? No bo nie brzmisz na Amerykankę, bardziej na Brytyjkę. Może coś też europejskiego. Ale nie wiem co. - powiedziała na jednym tchu.
-Mieszkałam w Anglii od szóstego roku życia a urodziłam się w Petersburgu.- Nie kłamałam, mówiłam najszczerszą prawdę. Nie umiem kłamać.
-Ojej, my wszyscy mieszkaliśmy w Anglii, teraz mieszkamy tu- przytuliła się do Harry'ego.
Jak oni mogą być razem?! Przecież ona "pracowała" dla Zayn'a.
-Miło mi widzieć twarze z starego miejsca zamieszkania- uśmiechnęłam się życzliwie do wszystkich.
-A powiedz, kogo znasz z Londynu? Bo jestem pewna, że jesteś akurat stamtąd- rzucił Liam siadając obok.
Warto im mówić o tym, że znam Maxine? Może warto?
-Znam Maxine Perez, ale nie miałam z nią kontaktu bardzo długo- powiedziałam, a przy stoliku nastała cisza. Każdy wymieniał między sobą spojrzenia. Maryse się zaśmiała, sięgnęła przez stolik i złapała moją dłoń.
-Nie przejmuj się, ona podobno nie żyje już jakieś pół roku- uśmiechnęła się nerwowo.
-Naprawdę?- udałam zaszokowaną.- No tak słyszałam coś o tym, moja mama tam mieszka. Podobno ją zamordowali...
-Prawda- westchnął Niall.
-A ktoś jeszcze został zamordowany?- zapytałam.
-Tak, Brie Richter- powiedział Louis.
Co? Ja? Że niby mnie zamordowano? Stop, sorry, ja już nie jestem Brie. Zawsze o tym zapominam. No, ale dlaczego uznali mnie za zamordowaną?
-Ahh... tak, znałam ją.
Wszyscy obróciliśmy się w stronę Maryse. Ta tylko uśmiechnęła się i wstała.
-Jill, chodź ze mną do toalety.
Nie czekała nawet na moją zgodę tylko pociągnęła mnie w stronę damskiej toalety. Odwróciła się do mnie i popatrzyła w moje oczy. Jej rysy twarzy złagodniały.
-Brie?
-No tak- potarłam się po ramieniu. Było strasznie niezręcznie.
-Ale co się stało?- przytuliła mnie w geście pocieszenia.
-Nie mogę ci powiedzieć, przepraszam- wzruszyłam ramionami.
Tak się stało, że wylądowałam w domu Liam'a w którym mieszkają wszyscy. Nie sądziłam, że oni mają aż tyle kasy żeby pozwolić sobie na taki dom. Ściany w kolorach szarości, meble w kolorach czerni i bieli. Podłogi są jasnobrązowe i przepięknie się błyszczą.
-Gramy w butelkę?- wykrzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a.
-Stary, zawsze!- wykrzyknęła Maryse ściskając w dłoni pustą butelkę po szampanie.- Mam butelkę.- pomachała nią przed oczami Harry'ego.
Dziubek butelki zatrzymał się na Louis'ie. Maryse zaśmiała się, bo to ona kręciła butelką i to oznaczało, że ma już jakiś szatański plan. Poprawiła się na swoim miejscu i wyszczerzyła zęby.
-Musisz spędzić z Jill pół godziny w swoim pokoju, bez możliwości wyjścia- rozkazała.
Wiedziała, że Louis wybierze wyzwanie. Musiała to wiedzieć.
Tomlinson wstał i podał mi rękę, którą złapałam. Zaprowadził mnie do, jak mniemam, swojego pokoju. Przeważały w nim kremowe barwy, co było dziwne. Spodziewałam się czerni i szarości. I on jest niby gangsterem?
-Mieszkałam w Anglii od szóstego roku życia a urodziłam się w Petersburgu.- Nie kłamałam, mówiłam najszczerszą prawdę. Nie umiem kłamać.
-Ojej, my wszyscy mieszkaliśmy w Anglii, teraz mieszkamy tu- przytuliła się do Harry'ego.
Jak oni mogą być razem?! Przecież ona "pracowała" dla Zayn'a.
-Miło mi widzieć twarze z starego miejsca zamieszkania- uśmiechnęłam się życzliwie do wszystkich.
-A powiedz, kogo znasz z Londynu? Bo jestem pewna, że jesteś akurat stamtąd- rzucił Liam siadając obok.
Warto im mówić o tym, że znam Maxine? Może warto?
-Znam Maxine Perez, ale nie miałam z nią kontaktu bardzo długo- powiedziałam, a przy stoliku nastała cisza. Każdy wymieniał między sobą spojrzenia. Maryse się zaśmiała, sięgnęła przez stolik i złapała moją dłoń.
-Nie przejmuj się, ona podobno nie żyje już jakieś pół roku- uśmiechnęła się nerwowo.
-Naprawdę?- udałam zaszokowaną.- No tak słyszałam coś o tym, moja mama tam mieszka. Podobno ją zamordowali...
-Prawda- westchnął Niall.
-A ktoś jeszcze został zamordowany?- zapytałam.
-Tak, Brie Richter- powiedział Louis.
Co? Ja? Że niby mnie zamordowano? Stop, sorry, ja już nie jestem Brie. Zawsze o tym zapominam. No, ale dlaczego uznali mnie za zamordowaną?
-Ahh... tak, znałam ją.
Wszyscy obróciliśmy się w stronę Maryse. Ta tylko uśmiechnęła się i wstała.
-Jill, chodź ze mną do toalety.
Nie czekała nawet na moją zgodę tylko pociągnęła mnie w stronę damskiej toalety. Odwróciła się do mnie i popatrzyła w moje oczy. Jej rysy twarzy złagodniały.
-Brie?
-No tak- potarłam się po ramieniu. Było strasznie niezręcznie.
-Ale co się stało?- przytuliła mnie w geście pocieszenia.
-Nie mogę ci powiedzieć, przepraszam- wzruszyłam ramionami.
Tak się stało, że wylądowałam w domu Liam'a w którym mieszkają wszyscy. Nie sądziłam, że oni mają aż tyle kasy żeby pozwolić sobie na taki dom. Ściany w kolorach szarości, meble w kolorach czerni i bieli. Podłogi są jasnobrązowe i przepięknie się błyszczą.
-Gramy w butelkę?- wykrzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a.
-Stary, zawsze!- wykrzyknęła Maryse ściskając w dłoni pustą butelkę po szampanie.- Mam butelkę.- pomachała nią przed oczami Harry'ego.
Dziubek butelki zatrzymał się na Louis'ie. Maryse zaśmiała się, bo to ona kręciła butelką i to oznaczało, że ma już jakiś szatański plan. Poprawiła się na swoim miejscu i wyszczerzyła zęby.
-Musisz spędzić z Jill pół godziny w swoim pokoju, bez możliwości wyjścia- rozkazała.
Wiedziała, że Louis wybierze wyzwanie. Musiała to wiedzieć.
Tomlinson wstał i podał mi rękę, którą złapałam. Zaprowadził mnie do, jak mniemam, swojego pokoju. Przeważały w nim kremowe barwy, co było dziwne. Spodziewałam się czerni i szarości. I on jest niby gangsterem?
_______________________________
_____________
____
_
WRÓCIŁAM!
PRZEPRASZAM ZA MOJĄ ZGUBĘ, ALE MIAŁAM ZABIEGANIE Z ZAKOŃCZENIEM ROKU W MOJEJ STAREJ (JUŻ) GIMBIE...
(HEHE NIE JESTEM JUŻ GIMBUSEM :3 ) + PISZĘ 2 FF NA LAPKU W TYM SAMYM CZASIE -,-
CO SĄDZICIE O "NOWYM" TOWARZYSTWIE JILL?
MAM NADZIEJĘ, ŻE WYROBIĘ SIĘ Z ROZDZIAŁEM DO WTORKU BO W PONIEDZIAŁEK JADĘ ZAWIEŹĆ ŚWIADECTWO DO SZKOŁY A W WEEKEND PRZYJEŻDŻA RODZINA -,-
MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZUMIECIE MÓJ BÓL... xd
NO I KOLEGA NA ZAKOŃCZENIU W MOMENCIE KIEDY MNIE PRZYTULIŁ TO SIĘ POPŁAKAŁ xd (TAK, O TB MÓWIĘ SEWERYNKO)
BRAWA DLA NIEGO!
3 KOM.= NOWY ROZDZIAŁ <3
Się dzieje, nie powiem xD
OdpowiedzUsuńChcę, wiedzieć co wykombinował Louis. Już teraz, wiec spinać dupy i komentować ;3
Aaa jest *.*
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodziłam i tadam! :D
Świetny <3
świetny! Już nie mogę się doczekać nn :)
OdpowiedzUsuń