piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 9 "Prawda czy wyzwanie?"

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


     Ucieczka to jedyne co mi zostało, ale jestem zbyt wielkim tchórzem żeby uciec. Dziwne co? Boję się ucieczki. Coś w głębi mnie boi się, że on znowu mnie pobije za zbyt mocne zamknięcie drzwi od samochodu. 
Będzie dobrze nie bój się, zawsze dawałaś radę kiedy Michael coś ci robił. Brie znowu dała o sobie znać. Jednak muszę zrozumieć, że ona już nie istnieje i istnieć nie będzie. Jestem Jill! Nie Brie. Ona była słaba i młoda, niedoświadczona przez los. 
Kłamiesz!
Zamknij się! Byłaś słaba bo ciągle uciekałaś.  W tym momencie chciałabym być niewidoczna. Nie patrzyłam na nikogo innego jak w te niebieskie oczy. Jak zawsze pokerowa twarz, panie Tomlinson. Godne podziwu. 
-Poznajcie wszyscy Jill- pierwszy odezwał się Liam. 
-Ojej, jaka ona piękna!
Ja pier... Znam ten głosik. Odwróciłam się w stronę właścicielki tego głosiku i co?! Maryse? Obściskująca się z Harry'm? 
-Maryse jestem- wstała i objęła mnie.- To Harry, Niall, Zayn, Louis a Liama już poznałaś- zaśmiała się. 
-Miło mi- uśmiechnęłam się smutno. 
Szczerze? Bałam się jak cholera. Ciekawe czy Maryse nadal jest prostytutką i jeszcze jedno... JAK ONI WSZYSCY ZNALEŹLI SIĘ W BOSTONIE?! No jak?!
-Siadaj. - Maryse popukała miejsce obok siebie.- No więc skąd jesteś? No bo nie brzmisz na Amerykankę, bardziej na Brytyjkę. Może coś też europejskiego. Ale nie wiem co. - powiedziała na jednym tchu.
-Mieszkałam w Anglii od szóstego roku życia a urodziłam się w Petersburgu.- Nie kłamałam, mówiłam najszczerszą prawdę. Nie umiem kłamać.
-Ojej, my wszyscy mieszkaliśmy w Anglii, teraz mieszkamy tu- przytuliła się do Harry'ego.
Jak oni mogą być razem?! Przecież ona "pracowała" dla Zayn'a.
-Miło mi widzieć twarze z starego miejsca zamieszkania- uśmiechnęłam się życzliwie do wszystkich.
-A powiedz, kogo znasz z Londynu? Bo jestem pewna, że jesteś akurat stamtąd- rzucił Liam siadając obok.
Warto im mówić o tym, że znam Maxine? Może warto?
-Znam Maxine Perez, ale nie miałam z nią kontaktu bardzo długo- powiedziałam, a przy stoliku nastała cisza. Każdy wymieniał między sobą spojrzenia. Maryse się zaśmiała, sięgnęła przez stolik i złapała moją dłoń.
-Nie przejmuj się, ona podobno nie żyje już jakieś pół roku- uśmiechnęła się nerwowo.
-Naprawdę?- udałam zaszokowaną.- No tak słyszałam coś o tym, moja mama tam mieszka. Podobno ją zamordowali...
-Prawda- westchnął Niall.
-A ktoś jeszcze został zamordowany?- zapytałam.
-Tak, Brie Richter- powiedział Louis.
Co? Ja? Że niby mnie zamordowano? Stop, sorry, ja już nie jestem Brie. Zawsze o tym zapominam. No, ale dlaczego uznali mnie za zamordowaną?
-Ahh... tak, znałam ją.
Wszyscy obróciliśmy się w stronę Maryse. Ta tylko uśmiechnęła się i wstała.
-Jill, chodź ze mną do toalety.
Nie czekała nawet na moją zgodę tylko pociągnęła mnie w stronę damskiej toalety. Odwróciła się do mnie i popatrzyła w moje oczy. Jej rysy twarzy złagodniały.
-Brie?
-No tak- potarłam się po ramieniu. Było strasznie niezręcznie. 
-Ale co się stało?- przytuliła mnie w geście pocieszenia.
-Nie mogę ci powiedzieć, przepraszam- wzruszyłam ramionami.
     Tak się stało, że wylądowałam w domu Liam'a w którym mieszkają wszyscy. Nie sądziłam, że oni mają aż tyle kasy żeby pozwolić sobie na taki dom. Ściany w kolorach szarości, meble w kolorach czerni i bieli. Podłogi są jasnobrązowe i przepięknie się błyszczą.
-Gramy w butelkę?- wykrzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a.
-Stary, zawsze!- wykrzyknęła Maryse ściskając w dłoni pustą butelkę po szampanie.- Mam butelkę.- pomachała nią przed oczami Harry'ego.
     Dziubek butelki zatrzymał się na Louis'ie. Maryse zaśmiała się, bo to ona kręciła butelką i to oznaczało, że ma już jakiś szatański plan. Poprawiła się na swoim miejscu i wyszczerzyła zęby.
-Musisz spędzić z Jill pół godziny w swoim pokoju, bez możliwości wyjścia- rozkazała.
Wiedziała, że Louis wybierze wyzwanie. Musiała to wiedzieć.
Tomlinson wstał i podał mi rękę, którą złapałam. Zaprowadził mnie do, jak mniemam, swojego pokoju. Przeważały w nim kremowe barwy, co było dziwne. Spodziewałam się czerni i szarości. I on jest niby gangsterem?

_______________________________
_____________
____
_

WRÓCIŁAM! 
PRZEPRASZAM ZA MOJĄ ZGUBĘ, ALE MIAŁAM ZABIEGANIE Z ZAKOŃCZENIEM ROKU W MOJEJ STAREJ (JUŻ) GIMBIE... 
(HEHE NIE JESTEM JUŻ GIMBUSEM :3 ) + PISZĘ 2 FF NA LAPKU W TYM SAMYM CZASIE -,-

CO SĄDZICIE O "NOWYM" TOWARZYSTWIE JILL? 

 MAM NADZIEJĘ, ŻE WYROBIĘ SIĘ Z ROZDZIAŁEM DO WTORKU BO W PONIEDZIAŁEK JADĘ ZAWIEŹĆ ŚWIADECTWO DO SZKOŁY A W WEEKEND PRZYJEŻDŻA RODZINA -,- 
MAM NADZIEJĘ,  ŻE ROZUMIECIE MÓJ BÓL... xd 
NO I KOLEGA NA ZAKOŃCZENIU W MOMENCIE KIEDY MNIE PRZYTULIŁ TO SIĘ POPŁAKAŁ xd (TAK, O TB MÓWIĘ SEWERYNKO)
BRAWA DLA NIEGO! 

3 KOM.= NOWY ROZDZIAŁ <3

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 8 "Prąd"

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

     Mogłabym pomyśleć, że Boston zostanie moim azylem. Jednak czy tak się stanie? Strasznie się boję tego co będzie kiedyś... za rok... za tydzień... jutro? Teraz ważne jest moje nowy życie, wydaje mi się, że będzie lepsze od poprzedniego. Może znajdę swoją miłość?  Będzie mi łatwiej? 
     Wypakowałam zakupy z papierowej torby. Lee już zdążyła się sama rozebrać i włączyć bajki. Wszystkie mrożonki włożyłam do zamrażalnika a resztę powkładałam do lodówki i szafek. Dzisiaj na obiad postanowiłam zamówić pizzę, ponieważ nie mam talentu do gotowania. Z lodówki odczepiłam kartkę z numerem pizzerii a z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon.Kiedy pizza była zamówiona usiadłam na kanapie obok Lee. Dziewczynka spokojnie oglądała "Krowę i kurczaka". Nie wierzę, że ta bajka jeszcze leci w telewizji. Kiedy byłam mała mama zabraniała mi to oglądać, właściwie to zakazywała mi oglądać cokolwiek. Zawsze twierdziła, że bajki źle wpływają na dzieci.
-Mamo... Ym... Jill?- zająknęła się mała.- Mogę mówić do ciebie "mamo"?- zapytała.
-Ojej, oczywiście, że tak- uśmiechnęłam się do niej.
-W takim razie, mamo, ja pójdę się pobawić- uśmiechnęła się i pobiegła na górę.
Wzięłam do ręki pilot i włączyłam na kanał, na którym leciał wrestling. Od dziecka byłam wielką fanką wrestlingu. Jednak oglądałam go tylko u babci. Zawsze podobał mi się Randy Orton. Na jego widok dostawałam palpitacji serca. Był idealny w każdym calu. Jednak kiedy dowiedziałam się, że ma żonę i córeczkę płakałam jak idiotka przez tydzień. Moją kolejną miłością był Cm Punk. Ten to miał tatuaże! Najpiękniejsze na świecie. Kiedy byli w Londynie postanowiłam ich wszystkich dopaść i zrobić sobie z nimi zdjęcia. Udało mi się! To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.
Popatrzyłam w ekran i nie mogłam uwierzyć!
-Vnimaniye!- krzyknęła blond włosa kobieta. No cholera. Wszystko fajnie, spoko, ale co do kurwy nędzy robi tam moja matka?!
Nie słyszałam już jej głosu, nie interesowało mnie to. Obok niej pojawił się wielki goryl, znaczy mężczyzna. I to nie byle jaki mężczyzna. To człowiek który pracował z Michaelem! Ja pierdolę!
Siedziałam i oglądałam wrestling jeszcze bardzo długo, w tym czasie zdążyłam już zjeść całą pizzę. Lee stwierdziła, że pójdzie już spać. Nie zorientowałam się kiedy wybiła dwudziesta pierwsza. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i w progu zobaczyłam panią Darwin. Mieszka w domu obok i jest samotną, starszą, siwowłosą kobietą którą poznałam już drugiego dnia mieszkania w Bostonie.
-Dobry wieczór Jill- uśmiechnęła się.
-Dobry wieczór- odwzajemniłam gest.
-Kochana, jest sobota nie myślałaś żeby wyjść gdzieś, zabawić się?- zapytała.- Ja mogłabym zostać z małą.
-Ojej, miło z pani strony i z chęcią skorzystam z pani pomocy.
-To idź się przygotować, kochana- uśmiechnęła się z życzliwością.

     Przyemierzyłam całą szerokość sali i dotarłam do baru gdzie zamówiłam sobie jednego drinka. Można powiedzieć, że "bawiłam" się niesamowicie. Taak, mówiąc "niesamowicie" mam na myśli do dupy. Nikogo nie znam, oni mnie też nie znają.
Obok mnie usiadł przystojny mężczyzna. Musiał mieć około 20 lat. Miał kolczyki w wardze i mnóstwo tatuaży na rękach. Co by nie powiedzieć, był niesamowicie przystojny. Uśmiechnęłam się do niego.
-Hej, jestem Liam- podał mi rękę.
-Hej, jestem Jill- zaśmiałam się. Podałam mu rękę, którą on ku mojemu zaskoczeniu pocałował.
-Zatańczysz piękna?- zapytał z uśmiechem.
-Zawsze- zsunęłam się z krzesła barowego przy pomocy jego ręki.
Zaprowadził mnie na środek parkietu w momencie kiedy z głośników rozbrzmiała piosenka Rihanny "Pour It Up". Zaczęłam się ruszać w rytmie muzyki. Nie sądziłam, że potrafię się tak ruszać. Odwróciłam się tyłem do mojego partnera i zaczęłam pocierać tyłkiem o jego krocze.
Kurwa, Brie co cię nawiedziło?, głos w mojej głowie dał o sobie znać.
Nie słuchałam tego głosu tylko nadal robiłam to co wcześniej. Jego duża dłoń wylądowała na moim brzuchu i kontynuowaliśmy ocieranie się o siebie. Między nami robiło się gorąco. Wiedziałam, że kiedy piosenka się skończy będę musiała się zmyć, ponieważ to może się źle skończyć.
-Pójdziemy do mojego stolika. Musisz poznać moich znajomych.- szepnął mi do ucha.
Złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do stolika przy którym siedziało pięć osób. A w tym pewny niebieskooki osobnik którego miałam nadzieję nigdy nie spotkać.

__________________________________
______________
___
_
WITAJCIE WSZYSCY! 
PRZEPRASZAM ZA MOJĄ ZWŁOKĘ ALE MAM NATŁOK NAUKI. 
NO I TERAZ POMYŚLICIE SB " CO ZA IDIOTKA NAUKA NA KONIEC ROKU..." ALE TAKA PRAWDA. MAM DO POPRAWY GEOGRAFIĘ BO CHCĘ SKOŃCZYĆ GIMNAZJUM I NIE KIBLOWAĆ. ;c POWIEM WAM, ŻE SIĘ BOJĘ BO MAM TAKĄ GŁUPIĄ BABKĘ KTÓRA SIĘ NA MNIE UWZIĘŁA... 
NO I MIAŁAM JESZCZE BIERZMOWANIE I ZAŁATWIAŁAM MSZE ŚW ZA BABCIĘ, DZIADKA, WUJKA I ZA MOJEGO CHŁOPAKA. 
YMMM... NO WIĘC CO DO MOJEGO ŚP. CHŁOPAKA TO BIEDNY SIĘ ZAĆPAŁ BO, CÓŻ, NIE DAŁ SB RADY. 
DOBRA! KONIEC TEMATU! 
NO I WGL PEŁNO SPRAW, JESZCZE DO TEGO W PONIEDZIAŁEK, ZA TYDZIEŃ, JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ ITD. WIĘC : 
NOWY ROZDZIAŁ = 4 KOM. 
PRZY POPRZEDNIM ROZDZIALE BYŁY 4 KOM. I MAM NADZIEJĘ, ŻE TO SIĘ UTRZYMA XD 
BUŹKA!